Natalia Rak - urodzona w 1986 roku, wybitnie utalentowana absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi.
Od pierwszego momentu, w którym poznaliśmy twórczość Natalii, chcieliśmy dowiedzieć się kim jest i jak to możliwe, że drobna kobietka tworzy tak ogromne obrazy. Jej sztuka rozpoznawalna jest w różnych zakątkach świata, gdzie Natalia pozostawiła po sobie piękne dzieła i wspomnienia. Udało nam się zaprosić artystkę do wywiadu, z którego dowiecie się kim jest, co lubi, jak tworzy.. jesteśmy zachwyceni, że znalazła dla nas chwilkę i zechciała specjalnie dla naszych czytelników opowiedzieć o sobie!
Czym prędzej chcemy zaprosić Was do rozmowy, i gwarantujemy, że polubicie Natalię ogromnie!
Droga Natalko. Na początek banalne, ale ważne dla nas pytania. Skąd pochodzisz, kim jesteś i jak otoczenie, to gdzie dorastałaś wpłynęło na Twoją postać? Co z najmłodszych lat Twojego codziennego życia miało największy wpływ na to, że zaczęłaś tworzyć?
Wychowałam się na wsi, do szkoły którą bardzo lubiłam miałam rzut beretem. Byłam ambitną dziewczynką, która od małego lubiła tworzyć: a to wyklejanki, serwetki, figurki z masy solnej- różne pierdółki, które rozwijały mnie manualnie. Każdy podarunek dla członka rodziny wykonywałam osobiście, a samo tworzenie przynosiło mi dużo satysfakcji, choć jak teraz to oglądam, wygląda to bardzo niezdarnie. Zawsze słyszałam pozytywne komentarze zachęcające do podjęcia nauki w liceum plastycznym. Przy tym wyborze wspierała mnie szczególnie mama, taki kierunek nauki był jej spełnieniem marzeń. Zawsze lubiłam rysować portrety, przyglądałam się twarzom, analizując proporcje, najczęściej do tak szybkich rysunków używając pasteli.
Czym interesowałaś się jako nastolatka, studentka? Co sprawiało Ci największą przyjemność i inspirowało do rozwijania się w kierunku sztuki streetart, a może wcześniej tworzyłaś zupełnie inaczej?
Jako nastolatka czytałam i oglądałam horrory. Moim ulubieńcem był „Obcy”. Szybko odnalazłam Gigera i jego twórczość. W liceum pokochałam malarstwo olejne. Na wagary uciekałam do pracowni malarstwa. To był mój drugi dom. Pochodząc z małej wsi nie miałam okazji zetknąć się z graffiti jako dziecko. Dopiero na studiach spotkałam się z twórcami murali. Mój chłopak sam maluje od dobrych kilkunastu lat. To on zachęcił mnie do wypróbowania tego rodzaju farby. Obserwując jego przy pracy wydawało się to banalnie proste, jednak pierwsze próby z puszką były lekcjami pokory. Do tej pory malarstwo olejne wychodziło mi spod pędzla bardzo swobodnie i spontanicznie. Przy malowaniu ściany musiałam poświęcić więcej uwagi. Malowałam raczej prace szybkie, szkicowe, były to małe ściany na garażach, w opuszczonych miejscach. Tworzenie detali przychodziło mi z trudem. Dopiero przy „Randezvous” rozwinęłam skrzydła i pokochałam większe formaty. A przy tworzeniu „Waiting for tomorrow” podbudowałam swoją pewność siebie, jeżeli chodzi o niewielki detal. Wiem, że jak się uprę to też potrafię.
Randezvous
Waiting for tomorrow, Nowa Sól 2013
Na zagranicznych portalach poświęconych artystom streetart'owym, jesteś przedstawiana jako jedna z najbardziej interesujących artystek w tej dziedzinie, w kontekście oczywiście całego świata. Jesteśmy ogromnie ciekawi w jakich miastach/krajach zostawiłaś po sobie pamiątkę w postaci ogromnego murala, i który z nich dał Ci najwięcej satysfakcji?
Tak naprawdę to ostatni rok był dla mnie przełomowy. Stworzyłam 7 murali, z których jestem bardzo zadowolona. Dzięki tym zaproszeniom mogłam namalować swój pierwszy i drugi cztero-piętrowiec. Jeszcze na początku 2013 roku nawet o tym nie marzyłam i nie byłam pewna czy gdybym miała taką szansę, to czy dałabym radę. Ogólnie praca na rusztowaniu czy podnośniku to niezła harówa. Można schudnąć parę kilo. Stąd może największy szacunek mam do tych moich dzieł najbardziej męczących fizycznie:
„The Legend of giants”- Białystok czy “Spellbound” –Turek oraz ceglana ściana w Richmond “Let there be light”. W tym roku tworzyłam również mural w kolaboracji w NY. Było to dla mnie bardzo cenne, pouczające doświadczenie. Moje obrazy w przestrzeni można zobaczyć także w : Lagos, Nowej Soli, Ponta Delgada, Fleury les aubrais.
The Legend of giants, Białystok 2013
Spellbound, Turek 2013
Stworzenie tak wielkiego dzieła z pewnością wymaga ogromnego nakładu pracy. Czy mogłabyś opowiedzieć trochę jak to wygląda? Czego i kogo potrzebujesz do pomocy, ile godzin pracujesz nad jednym „obrazem” i jak bardzo musisz poświęcić się twórczości, której owocem są idealnie dopracowane dzieła. Co finalnie powoduje, że jesteś zadowolona ze swojej pracy, czy są jakieś konkretne sukcesy, które dodały Ci najwięcej otuchy?
Zanim przyjdzie mi do głowy pomysł muszę zobaczyć zdjęcie ściany. Trzeba pamiętać, że to nie jest jednolita przestrzeń, ma swój ograniczony kształt, nierówności, okna, kable, czy zasłaniające ją krzaki, drzewa. Trzeba to uwzględnić w zamyśle. Następnie wymyślam jakiś motyw, który chciałabym namalować, a jednocześnie kontekstem nawiązać do miejsca w którym się znajduje. Następnie tworzę fotomontaże. Pierwszego dnia przyjazdu na miejsce staram się namalować szkic. Następnego dnia pokrywam powierzchnie farbą emulsyjną zewnętrzną z umieszczonych wcześniej kolorów. Praca trwa najwcześniej od 8 rano, a najpóźniej do 20. Staram się skończyć ścianę jak najszybciej, dlatego jeżeli nie ma naprawdę wielkich upałów (no chyba że jest parasol) albo burzliwego deszczu z piorunami, to pracuję bez przerw. Na śniadanie zwykle nie mam czasu, jakiś jogurcik. Obiadek oczywiście pod ścianą, żeby nie marnować czasu. W ciągu 4-7 dni udaje mi się zamknąć dzieło i nadać mu sensowny tytuł. Każdy dzień kończę połamana i obolała i taka też się budzę, ale przy pracy zapominam o bólu, braku siły, zmęczeniu, a nawet o przyjmowaniu posiłków i napojów. Najprzyjemniejsze są te momenty, kiedy czuję, że idzie mi tak jak planowałam, że daję radę mimo niepogody, czy wysokości, kiedy uświadamiam sobie, że spełniam swoje marzenia podróżując i tworząc w nowych, wspaniałych miejscach. To wszystko dodaje mi skrzydeł i dzięki temu czuję się spełniona, szczęśliwa.
Let there be light, Richmond, Virginia, USA 2013
NY Art Battle, 2013
Za sobą masz wiele osiągnięć i jako artystka w dziedzinie streetart dałaś się poznać od najlepszej strony. Czy jest jakiś inny rodzaj twórczości, który uprawiasz na co dzień, a przy okazji jakie przed Tobą wyzwania i cele, które chcesz zrealizować?
Chciałabym tworzyć murale i wstawiać swoje obrazy w coraz to nowych miejscach na świecie. Obecnie moim wyzwaniem jest moja pierwsza solowa wystawa, która odbędzie się na wiosnę. Jestem podekscytowana. To dopiero początek roku, ale już planuję kolejne wyjazdy. Czas pokaże jak wypadną. Konkretnych celów związanych z tworzeniem na razie nie posiadam. Chciałabym wreszcie osiąść w jakimś ładnym miejscu, może w górach i wreszcie mieć swoją własną pracownię.
Czy w Polsce Twoim zdaniem docenia się artystów? Czasami odnosimy wrażenie, że choć mamy się kim pochwalić i moglibyśmy się cieszyć z sukcesów wolimy skupiać się na porażkach, a przez to zapominamy, że są wśród nas tacy, którzy ciężko pracują na sukces o globalnym zasięgu i co najważniejsze udaję im się to.. Czy polskie warunki są odpowiednie do rozwoju i spełniania się jako artysta?
Jestem początkującym artystą i nie mam dużego doświadczenia. Jednak z tego co do tej pory zauważyłam, to w Polsce tak naprawdę nie ma rynku sztuki współczesnej. Na moim przykładzie można zobaczyć, że łatwiej być docenionym za granicą niż w kraju. Ludzie na co dzień nie interesują się sztuką. Sama widzę po mojej rodzinie, że gdyby nie ja, nie mieliby zielonego pojęcia jak to wygląda, jaki to ma sens. Mój zawód jest bardzo niepewny i zawsze zdawałam sobie z tego sprawę. W dobie Internetu trzeba korzystać ze współczesnych dobrodziejstw, żeby jak najlepiej zadbać o własną promocję. Bycia własnym menadżerem niestety nie uczą na ASP. Miło mi, że coraz więcej ciepłych słów dociera do mnie w ojczystym języku.
Sleeping beauty, Turek 2011
Circle of nature, Festival Walk&Talk, Azores
Jakich artystów i przedstawicieli swojej dziedziny cenisz najbardziej? Przy okazji opowiedz nam trochę o swoich innych inspiracjach, z pewnością wywodzą się z wielu dziedzin i ciekawego środowiska w jakim się obracasz, i mamy tu na myśli ludzi których spotykasz, treści które czytasz, muzę której słuchasz, czy w końcu to gdzie bywasz, tworzysz i relaksujesz się..
Jest wielu współczesnych artystów, najczęściej ilustratorów których prace podziwiam:
Vania Zouravliov, Jeremy Geddes, James Jean, Kent Williams, Andrew Hem, Tran Nguyen, Jeremy Enecio i wielu innych. Artyści stereetartowi których cenię za swój indywidualny styl to: Rusl LoveLetters, Aryz, BomK, Interesni Kazki, Roid.
Uwielbiam odwiedzać muzea narodowe, ostatnio byłam w NY przy Central Parku. Inspirowały mnie zawsze prace Normana Rockwella czy Jacka Malczewskiego. Inspiracji na co dzień odnajduję wiele. To chyba już zboczenie zawodowe, analizowanie form, efektów świetlnych, dopowiadanie dalszej abstrakcyjnej historii. Czasami świadomie poruszam ten sam temat co inni artyści („Szał”, „Mała syrenka”), innym razem poszukuję obiektu, którego jeszcze nie namalowałam, a chciałabym spróbować, czy dam sobie radę. Wychodzi różnie raz lepiej raz gorzej, ale nie przejmuję się tym. Jestem jeszcze młoda, to moja pasja i zamierzam ją rozwijać, dlatego takie obrazy są dla mnie kolejnym stopniem doświadczenia. Na co dzień czytam Focusa, dla relaksu gram w gry (LOL, Battelfield 3), słucham różnej muzyki ale zawsze wracam do Bonobo.
Wildness, 130x100 cm, akryl i olej na płótnie
Mała syrenka, olej na płótnie 130x110 cm
Inglorious bastard
Mononoke, akryl na płótnie 250x 100cm, Lagos 2013
The choice, Lagos 2013
Jedna ważna sentencja w Twoim życiu..
Robić swoje i się nie przejmować.
2. Coś czego żałujesz..
Żałuję, że wcześniej na studiach nie zaczęłam malować większych płócien.
3. Osoby, które chciałabyś poznać osobiście..
Chciałabym poznawać kolejnych artystów z mojej listy i podglądać ich przy pracy.
Cztery rzeczy, których jeszcze nigdy nie robiłaś..
Nie skakałam ze spadochronem, nie nurkowałam, nie skakałam ze skały do wody, nie jadłam robaków.
Pięć rzeczy, które lubisz robić najbardziej...
1. Spać (uwielbiam śnić, zawsze pamiętam detale po przebudzeniu)
2. Oczywiście malować farbą olejną albo 94(oba rodzaje farby mają zapachy, które mimo szkodliwego wpływu na organizm, przywołują miłe wspomnienia)
3. Spędzać czas z chłopakiem grając w gry (szachy, scrable, monopol),
4. Patrzeć w niebo, czy to gwieździste czy to z chmurkami, leżąc na trawie (uwielbiam chodzić boso po trawie, zapach skoszonej trawy i odgłosy natury w tle)
5. Uwielbiam dobre jedzenie, lubię zabawić się w kuchni, przyrządzić jakąś nowa potrawę lub upiec babeczki. Oczywiście dla gości i mojego ukochanego, bo inaczej nie miałoby to dla mnie sensu.
Natalia Rak, oraz praca stworzona podczas NY ART Battle
Jak znajdziecie Natalię w sieci? Zapraszamy serdecznie na oficjalny blog artystki, z którego pochodzą wszystkie zdjęcia - www.nataliarak.blogspot.com
Zapraszamy także na profil - www.facebook.com/ArtNataliaRak - na którym nie może Was zabraknąć!
Natalia obecnie przebywa w Portugalii, gdzie przygotowuje się do wystawy! Serdecznie pozdrawiamy, dziękujemy ogromnie za wywiad i trzymamy kciuki za spełnienie wymarzonych sukcesów!
*Tytuły wszystkich obrazów jakie znalazły się w artykule, podlinkowane są do odpowiednich stron na blogu artystki, gdzie możecie zobaczyć detale i więcej zdjęć poszczególnych prac.