Aleksandra Zaborowska to młoda, zdolna fotografka, która swoimi niesamowitymi portretami przyciągnęła uwagę wielu ludzi. W rozmowie z Olą możecie dowiedzieć się więcej o jej sposobie pracy, sprzęcie, a także o źródłach inspiracji. Kto jeszcze Oli nie miał okazji poznać, to jest to najwyższy czas!
- Wszyscy wiemy, że robisz zdjęcia, ale czy był jakiś punkt zwrotny w Twoim życiu, gdzie wszystko nabrało tempa?
- Jak najbardziej był taki moment i wspominam go z nieukrywanym smutkiem, dlatego, że musiałam zerwać z moją poprzednią pasją czyli tańcem. Kiedy pojawiły się pierwsze kontuzje i problemy ze zdrowiem, lekarz powiedział mi, że skutki mogą być bardzo poważne. Postanowiłam więc zrezygnować z tańca, jako że zdrowie jest najważniejsze i tak zaczęłam robić zdjęcia. Na początku taka mała pasja, coś tam pstrykałam, przeglądałam masę rzeczy, bo jestem wzrokowcem i lubię obserwować. Takie były początki. Od dzieciństwa marzyłam żeby być tancerką lub choreografem, a teraz bardzo się cieszę, że wszystko poszło w taką stronę, bo fotografia daje mi o wiele więcej satysfakcji i spełnienia niż taniec
- A kiedy zaczęło się wszystko w Twoim życiu kręcić szybciej? Czy była jakaś sytuacja, że skończyłaś robić zdjęcia tylko dla fanu?
- Zaczęło się prowizorycznie. Właściwie wtedy jak zdałam maturę i zaczęłam myśleć o wszystkim naprawdę na poważnie. Świadomie robię zdjęcia od drugiej klasy liceum, ale chodziłam wtedy do bardzo wymagającej szkoły i nie miałam czasu się temu całkowicie poświęcić. Dopiero jak zdałam egzaminy do łódzkiej szkoły filmowej, mogłam odetchnąć i całkowicie skupić się na robieniu zdjęć. Zaczęła mi się praca z profesjonalnymi modelkami, z agencjami i wtedy to wszystko ruszyło.
- Powiedz szczerze. Studiowanie fotografii pomaga w Twoim rozwoju?
- Mam masę pytań a propos szkoły, dużo osób do mnie pisze czy łatwo jest się do niej dostać, jak wyglądają egzaminy itd. A ja zawsze odpowiadam im, że to jest dobre miejsce dla ludzi, którzy szukają, którzy nie wiedzą jeszcze co chcą w życiu robić i po prostu poszukują swojej fotograficznej drogi. Ta szkoła Cię bardzo otwiera, pokazuje Ci masę ciekawych możliwości i nowe trendy. Na pierwszym roku są przeważnie zajęcia, które otwierają Cię na nowe ścieżki więc jeżeli szukasz to jak najbardziej szkoła Ci w tym pomoże. Ja poszłam do niej z nastawieniem, że wiem co chcę robić,szukałam rzemiosła, którego jeszcze zbyt dużo nie było, ale nie tracę nadziei ;-)
- Jest jakaś rzecz na którą studia miały duży, pozytywny wpływ?
- Chyba na to, że nie zamknęłam się w swoim świecie. Robię coś co lubię i koniec - nie. Widzę, że wielu fotografów, którzy nie skończyli żadnej fotograficznej szkoły lub poszli od razu w stronę pracy zawodowej, rzeczywiście trzymają się ciągle tylko swojego stylu. Myślę, że mogą po pewnym czasie stwierdzić, że jest to bez sensu, bo ciągle robią to samo. I to właśnie dała mi szkoła - cały czas szukam. Staram się nie zamykać tylko na swój styl, ale oglądać, chłonąć, czerpać inspiracje, wiedzę od lepszych.
- A warsztatowo?
- Warsztat wygląda trochę gorzej ;-) To wszystko też zależy od grupy i motywacji. Jest to typowa szkoła artystyczna, w której wszyscy są twórcami, zarówno profesorzy jak i my studenci, więc ciężko jest nas trochę ogarnąć.
- Czujesz się artystką?
- Nie nazwałabym się tak. Artysta dla mnie to za duże słowo. Artystami nazywam ludzi, którzy zrobili już masę wspaniałych i znaczących rzeczy w życiu. Ja dopiero raczkuję, nie mogę nawet jeszcze nazwać siebie dobrym fotografem.
- Moje pytanie wynika z tego, że ludzie jednak często nazywają Cię artystką..
- Oj, najgorzej było w liceum gdzie było bardzo dużo nauki, jakieś olimpiady naukowe, a ja zawsze byłam nazywana pogardliwie TĄ artystką i strasznie tego nie lubiłam. Jak znam siebie, to nigdy tak o sobie nie powiem.
- Co Cię inspiruje?
- Wszystko!! Naprawdę jest mnie w stanie zainspirować wszystko. Jadę autobusem i widzę przystanek, jakichś ludzi i zaraz mi wpada do głowy pomysł zupełnie, zupełnie oderwany od rzeczywistości. Najbardziej inspiruje mnie muzyka i film. Sesja "This is not wonderland" była inspirowana Antychrystem i Melancholią Larsa von Triera. Po prostu widzę, obserwuję. Ludzie bardzo mylnie określają inspirację. Wielu fotografów kopiuje coś, a potem mówi "inspirowałem się tym artystą", a nie na tym to polega. Biorę jakiś album do ręki i nie zapamiętuję czegoś z myślą "o zrobię podobne zdjęcie" tylko oglądam po czym wpada mi do głowy pomysł związany poniekąd z tym obrazem, ale tworzę coś nowego, swojego, oryginalnego.
- Miałaś jakąś bardzo silną inspirację, która wpłynęła potem na Twoje prace?
- Na pewno filmy Larsa von Tiera, które przełożyłam na sesje. Bardzo duży wpływ na moją twórczość, a w zasadzie na moje początkowe prace miał soundtrack z Amelii. Muzyka, głównie muzyka oraz fotografie takich klasyków jak Avedon, Roversi, Lindbergh, Walker itd.
- A sama dla siebie jesteś inspiracją?
- Raczej nie.
- Twoje zdjęcia też nie są dla Ciebie inspiracją?
- Wiesz co chyba nie, bo każde zdjęcie jest bardzo przemyślanie stworzone i ukończone, więc kiedy już publikuję lub pokazuję zdjęcie szerszej publiczności to nie wracam do niego. Chyba, że czuję jakiś niedosyt, a tak często mam przy portretach.
- No właśnie portrety! To chyba Twój ulubiony typ fotografii?
- Portrety to najważniejsza rzecz, którą bym chciała w życiu robić. Nawet myślę o tym, żeby zrezygnować z mody w najbliższym czasie i przejść tylko na portrety. Jest to dla mnie dziedzina fotografii o wiele głębsza, pokazuje więcej wartości niż zdjęcia modowe, które mimo, że często ciekawie realizowane, są jednak komercją ukierunkowaną na sprzedaż. Portret jest ponadczasowy. To, czego w ogóle nie zauważałam, kiedy zaczynałam przygodę z fotografią to to, że poznaję ogromną masę ciekawych, wspaniałych ludzi. To jest coś magicznego i niesamowitego.
- Dokładnie! Oglądając Twoje prace i zdjęcia z backstage'u można odnieść wrażenie, że pracujesz z samymi niesamowitymi, bezproblemowymi osobami. Jak to wygląda w rzeczywistości?
- Niesamowite tak, ale nie wszystkie osoby są łatwe, proste i przyjemne. Wiele osób uważa, że mam nosa do ludzi w takim sensie, że otaczam i przyciągam ludzi dziwnych, trochę skomplikowanych, którzy zawsze mają coś do powiedzenia. Jakiś magnes między nami występuje i tak to działa. Mam nadzieje, że zawsze będzie działać. Każdy portret, który tworzę jest związany z jakąś historią. Bardzo często jest tak, że poznaję ludzi, którzy są po prostu kochani i powstają z tej znajomości przyjaźnie. Często jest też tak, że trafiam na dziewczyny, które mają ogromne problemy ze sobą i przychodzą do mnie, żeby jakoś z tymi problemami się uporać. Dziewczyny z kompleksami, które nie czują się atrakcyjne proszą mnie o pomoc z zaakceptowaniem siebie. Zresztą coś w tym jest. Kiedy pracuję z wyjątkowymi kobietami to po prostu się w nich zakochuje, jestem pod ich wrażeniem, zachwycam się nimi bo tak dokładnie je widzę – i myślę, że to czuć i że to pomaga w jakimś stopniu.
- Ale zdarzała się współpraca, że nie zaiskrzyło?
- Tak, ale mogę to policzyć na palcach jednej ręki. Nie wiem czy to dobrze na przyszłość jeżeli chodzi o zawód portrecisty, ale mam tak, że jeśli nie potrafię się dogadać z kimś na płaszczyźnie emocjonalnej to bardzo ciężko robi mi się zdjęcia. Miałam raz sesję z osobą, z którą kompletnie nie umiałam się dogadać, nie zgadzałam się z jej poglądami, sposobem życia i absolutnie między nami nie grało. Bardzo ciężko nam się współpracowało. Wyszły z tego zdjęcia, ale postanowiłam ich nie publikować bo były dla mnie nieszczere, a chcę żeby moje zdjęcia miały w sobie prawdę. I ludzie to czują! Jak piszę o kimś dobrze, to ludzie wiedzą, że to wychodzi ze mnie, że tak właśnie o kimś myślę.
- Ważnym elementem Twoich zdjęć są też cytaty, które dołączasz do nich
- Tak. I zdarza się, że zbieram za nie baty :)
- Od kogo?
- Np. od moich profesorów, którzy czasem zerkają na to co publikuję w internecie. Uważają, że są zbyt dziecinne, zbyt infantylne. Również od obserwatorów bardziej wymagających, którzy śledzą moją pracę, spotkałam się z podobnymi opiniami. A ja mam wrażenie, że ludzie traktują to zbyt serio! Oni się za bardzo spinają w tym temacie, za dużą wagę do tego przykładają. Ja sobie myślę I CO Z TEGO? Mam fajne zdjęcie, na którym jest wspaniała osoba, która jest dobrym i cudownym człowiekiem i ja chcę o tym napisać. Nie obchodzi mnie to czy dla kogoś to jest dziecinne, za słodkie etc. Chcę, żeby ludzie patrząc na zdjęcie pomyśleli sobie coś dobrego, pozytywnego, zwłaszcza, że każde zdjęcie to jest jakaś prawdziwa historia. Działa to oczywiście w dwie strony więc smutne historie również opowiadam. Niestety jest ich chyba więcej.
- Widzisz zdjęcie i wpada Ci do głowy cytat? A może masz notesik z cytatami które dobierasz potem do swoich zdjęć?
- Ja generalnie jestem maniakiem cytatowym. Często jest tak, że coś usłyszę albo przeczytam i od razu muszę to zapisać! Mam zeszycik, mam dokument na komputerze i wpisuję rzeczy, które mi się podobają (jest tego sporo). Zazwyczaj jest tak, że przeglądam swoje zdjęcia i już wiem co do niego będzie pasowało. Bywa i tak, że mam zdjęcie które mi się podoba, czuję, że chce je pokazać i zastanawiam się w jakim jestem nastroju, jak czuła się osoba portretowana, co mogłabym pod nim napisać i rzeczywiście przelewam swój/modela stan w tych tekstach. Żartuję czasem, że obserwując mojego funpage'a możesz wyczuć w jakim jestem stanie dziś wieczorem :-) Czasem mam zdjęcie, którego długo nie pokazuję bo nie potrafię dobrać do niego słów.
- Przed zrobieniem zdjęcia wyobrażasz sobie kadr? Czy działasz raczej spontanicznie i zdjęcia są dla Ciebie niespodzianką? Pracując z Tobą odnosi się wrażenie, że wszystko już widzisz i tylko układasz sobie osobę pod swoją wizję
- Zdjęcia modowe mam bardzo przemyślane, bo szkicuję sobie przed sesją to co chcę uzyskać. Przykładem jest sesja "This is not wonderland", którą planowałam pół roku i każdy kadr był przemyślany i zaplanowany co do milimetra :) Przy portretach jest tak, że często myślę o osobie, którą będę fotografować, staram się ją poznać przed sesją. Jednak zazwyczaj gdy znajdujemy się w przestrzeni, w której pracujemy, to inspiruje mnie wszystko! Mogę sobie realizować jakiś swój plan, ale zobaczę coś co mi się spodoba: tu wpada światło, tu jest jakaś fajna kanapa... działam w dużym stopniu instynktownie.
- Po wywołaniu swoich zdjęć co czujesz patrząc na nie?
- Pierwsza myśl: udało się, dobrze naświetliłam (śmiech). Ale czuję, że to rzeczywiście jest pasja! I prawdziwość emocji, które nie są zagrane, że to naprawdę jest ta osoba i wtedy mam największą satysfakcję. Jednak przeglądając swoje zdjęcia mam wieczny niedosyt. Mogłam to poprawić, mogłam poprawić tamto... Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stu procentach z czegoś zadowolona, ale mówią, że to dobrze, że to prowadzi do dalszego samodoskonalenia się.
- A masz jakieś swoje ulubione zdjęcie, które zrobiłaś i do którego lubisz wracać?
- Jestem bardzo związana ze wszystkimi portretami, które zrobiłam. Każde zdjęcie ma dla mnie osobiste znaczenie, swoją historię i nie potrafię obiektywnie wybrać ulubionego zdjęcia. Z modowymi jest trochę łatwiej, mam kilka swoich ulubionych prac m.in. sesja Hard Candy z Kają Werbanowską i kilka ujęć z "This is not wonderland"
- Jesteś raczej zwolenniczką czarno-białych zdjęć, dlaczego?
- Myślę, że patrząc na czarno-białe zdjęcie bardziej skupiasz się na jego przesłaniu, a nie na jego kompozycji. Pamiętam taki cytat "kolorowe zdjęcia pokazują ubrania, a czarno-białe duszę", trochę górnolotny, ale coś w tym jest. Mimowolnie oko tak pracuje, że oglądając coś kolorowego od razu widzisz kompozycje, wyraźniej dostrzegasz linie, a jak masz czarno-białe zdjęcie to skupiasz się zazwyczaj na oczach, a później na twarzy, łatwiej dostrzegasz emocje.
- Cytat: "Zawsze z olbrzymią niecierpliwością czekam na historie, które opowiadasz poprzez te najbardziej intymne zdjęcia". jakie historie opowiadasz przez swoje fotografie?
- Napisała to jedna ze wspaniałych osób, którą poznałam właśnie dzięki fotografii. Dużo dostaję takich wiadomości i to jest najlepsze co można dostać od ludzi. Taki ogromny feedback! Ty coś dajesz od siebie i ludzie to lajkują, udostępniają, ale jeżeli ktoś usiądzie i poświęci godzinę, żeby napisać Ci ogromną wiadomość o tym, że dziękuje Ci za to, że jesteś i robisz zdjęcia, że inspirujesz... jest to coś tak cudownego, że żadne pieniądze, żadne publikacje nie są w stanie tego dać. A wracając do Twojego pytania, są to historie ludzi, których fotografuję, albo tworzę te historię zupełnie od nowa. Na przykład przy modzie gdzie zaczynam kreować jakąś bajkową historię... Moje zdjęcia są trochę w surrealistycznych, baśniowych klimatach bo takie lubię! Przy portretach jednak zostawiam historię fotografowanej osoby, albo działam zupełnie wbrew tej logice i pokazuję kogoś z zupełnie innej strony. Miałam taką modelkę, która jest delikatną, dziewczęcą, młodą kobietką idealną do onirycznych, spokojnych fotografii. A ja wbrew temu postanowiłam pójść ostro, w stylistykę kobiety wampa. Okazało się, że bardzo dobrze poczuła tę rolę, wyszło na jaw jej drugie alter ego :-)
- Opowiedz trochę o sprzęcie, którym fotografujesz
- Aktualnie pracuje na Nikonie D300s plus dwa obiektywy jeden szeroki, drugi portretowy. A jeżeli chodzi o analogowy sprzęt to jest to odpowiednik Contaxa 645. Mój bardzo dobry przyjaciel, który jest świetnym majsterkowiczem, skonstruował dla mnie ten aparat (www.facebook.com/thebokehfactory ). Jest to połączenie mamiyi 645 z contaxowym Planerem 2.0. - to piękne szkło! W zasadzie najpiękniejsze w średnim formacie. Myślę, że w tej chwili nie wymieniłabym go na żaden inny sprzęt.
- Ile w Twoich zdjęciach jest photoshopa?
- W dzisiejszych czasach to pytanie budzi coraz mniej kontrowersji, a używanie photoshopa zrobiło się na tyle "naturalne", że mało kto zwraca na to uwagę. Jeżeli chodzi o fotografię cyfrową i o mode to zdjęcia, które wychodzą prosto z aparatu są połową sukcesu. W tym wypadku jestem zwolenniczką retuszu. Obróbka jest potrzebna, żeby całość dała zadowalający efekt, na poziomie nieodstającym od panującej normy fotografii reklamowej. Natomiast skany, które robię ze średniego formatu, bez żadnej obróbki mogę śmiało pokazać. Moja ingerencja, to przede wszystkim zmiana na czarno-białe, zwiększenie kontrastu... Ale każdy kto miał okazję używać średniego formatu i pracować na filmie będzie wiedział, że nawet goły skan się obroni swoją jakością.
- Masz w głowie jakiś zastępczy plan? Jeśli nie fotografia to co?
- Zawsze się boję tego pytania, ogólnie jak zadaje mi je ktokolwiek, bo moja odpowiedź brzmi: nie, nie mam żadnego zastępczego planu. Nie mam nic w głowie innego co mogłabym robić. Nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie, a jakbym miała zajmować się czymś innym to chyba bym zwariowała. Mam nadzieje, że to się nie zmieni nigdy. Na dzień dzisiejszy myślę tylko o fotografii i nie chcę kiedykolwiek poczuć, że się wypalam, bo to by mnie zabiło. Fotografia już wielokrotnie uratowała mi życie i jest dla mnie wszystkim. Nie chcę żadnych zamienników. Wiele osób sugerowało mi, że powinnam pójść na "normalne" studia, a fotografie traktować z boku jako pasję. Ale ja tak nie potrafię. To jest autentycznie nałóg!
- Jakie masz marzenia?
- Mam strasznie banalne marzenia. Chcę być po prostu szczęśliwa. I to co jest związane z tym szczęściem zmienia się z roku na rok. Jak parę lat temu moim marzeniem było utrzymywanie się z fotografii, okładka vogue'a i bycie super-hiper fotografem, to teraz straciło to dla mnie znaczenie. Chcę pracować jako fotograf, ale równie dobrze mogę robić to na małą skalę, bez międzynarodowego zasięgu. Jeżeli pracuję całą sobą i lubię to robić, to pewne rzeczy przyjdą tak czy inaczej. Najważniejsze dla mnie to nie robić nic wbrew sobie i robić to co daje mi szczęście i poczucie spełnienia!
- Czyli czujesz się spełniona?
- Tak. Niektórzy mogą zapytać, jak w tym wieku można czuć się spełnionym, ale ja każdy dzień spędzam tak jakbym chciała. Może jest to dziecinne myślenie jednak życie jest jedno i staram się wyciągać z niego wszystko co mogę. Dlatego bardzo dużo pracuję, mało śpię, ale uwierz mi, że warto.
Skąd się wzięłaś ... z miłości
Jak długo fotografujesz ... 5 lat
Najważniejsze dotychczasowe osiągnięcie...pierwsza okładka (KMAG)
Fotografia dla Ciebie ... wszystko! Nałóg, sens..
Najbardziej lubisz ... uczucie, że wszystko zrobiłam jak trzeba i mogę poleniuchować ;-)
Denerwuje Cię... hejterstwo, podcinanie skrzydeł, narzekanie
Marzysz o... tym, aby moje życie nadal było takie nieprzewidywalne, fajne, abym czuła się szczęśliwa robiąc to co kocham..
Sztuka ... wartość ponadczasowa
Muzyka ... każda, która poruszy
Rzeczywistość, z którą różnie bywa... nigdy się nie poddawać i walczyć o swoje marzenia, wbrew wszystkim kłodom pod nogi :-)
Przyszłość... wielki znak zapytania, który uwielbiam w tym wypadku
Twoje ostatnie zdanie.. jeszcze niewypowiedziane i mam nadzieje, że długo tak zostanie