Na początek troszkę kultury :)
Scarpetta?
Gotowanie dla samego siebie nie ma zdecydowanie uroku. Całą radość w przygotowywaniu potraw, dają ci współtowarzysze posiłku, tylko że jak tu sprawdzić czy zwrot- „dziękuje za pyszną kolację”, to tylko kurtuazyjne słowa, czy faktyczne zadowolenie?
Najważniejsze są gesty...we Włoszech istnieje takie określenie jak „scarpetta”, co to takiego?
W dosłownym tłumaczeniu oznacza „mały but”, ale sama czynność to wylizywanie chlebem sosu z talerza. Co ma „mały but” do talerza? Wszystko wyniknęło ze skojarzenia, kiedy ściskając kawałek chleba chcąc wylizać sos, układa się on w kształt buta.
Scarpetta, to zwyczaj praktykowany od małych restauracyjek, po najbardziej ekskluzywne miejsca.
Jeśli goście sami sięgają po kawałek pieczywa chcąc wylizać sos z talerza, to niepodważalny znak że przygotowana przez nas uczta smakowała:)
Zatem jeśli nie macie pewności jak Wasze starania w kuchni są oceniane, wyjmijcie kawałek chleba- „scarpetta” prawdę powie:)
A teraz przejdźmy do kuchni :)
To takie danie, gdzie po jego skonsumowaniu padają hasła: "jedynka po Twojej lewej", "między dwójką a trójką...nie, tą drugą", mam na myśli oczywiście mak między zębami:)
W tym przepisie są gotowe, kupowane gnocchi, ale zawsze można zrobić je samemu i włożyć do zamrażalnika.
Zamiast kiełbasy francuskiej, która była na promocji, ale cenowo nie zachwyca w dalszym ciągu, możecie spokojnie użyć salami lub po prostu kiełbasy wiejskiej, albo szynki.
składniki na 4 duże porcje:
- 2 op. gnocchi ziemniaczanych ok. 1kg
- 150g sera brie
- 100g kiełbasy Auvergne lub innej, tak jak wspominałam wczesniej
- 150g jogurtu naturalnego
- 1 kopiata łyżka maku
Kiełbasę kroimy w cienkie talarki i smażymy bez tłuszczu, do momentu aż się wytopi tłuszcz.
Po więcej wspaniałych przepisów Jagny zapraszamy Was na Dealcooking!