Trochę o muzyce i trochę o branży muzycznej. W ostatnim czasie rozpędza się w sieci i w realu debata nad kształtem praw autorskich, wolnej kultury i rolą korporacji w tym wszystkim. ACTA, dobrze w polskich mediach omówiona, ale również amerykańska SOPA czy PIPA to tylko symptomy, a gra idzie o większą stawkę.
Układ jest taki. Jeżeli chcesz osiągnąć coś w show biznesie, jeżeli chcesz, aby twoja muzyka trafiła do sklepów i była słuchana i kupowana przez miliony, jeżeli chcesz zarabiać na koncertach – nie masz wyjścia, musisz związać się z wytwórnią (jeżeli w ogóle cię zechce) i podpisać cyrograf, który da ci tylko 10-20% udziału w zyskach ze sprzedaży twojej muzyki. Potem już z górki. Teoretycznie. Taki podział ról i taka ścieżka kariery utrwalana była przez lata, a kto nią nie podąża to outsider, który może liczyć co najwyżej na grono fanów policzalne na palcach obu rąk. Tak być musi?
Nie. Nie musi. Jest internet. Sieć daje niewyobrażalne możliwości kreacji własnego wizerunku i promocji własnej twórczość. Jedyne, co trzeba, to mieć jakiś pomysł na siebie w sieci no i oczywiście robić dobrą muzykę, która rzeczywiście może się spodobać. Przykładem niech będzie artysta ukrywający się pod, mówią analogowo, przydomkiem: The Weeknd.
22 letni Kanadyjczyk Abel Tesfaye, znany szerzej jako The Weeknd to muzyk, który powiedział korporacjom wielkie i głośne: NIE. Nie będę tutaj przytaczaj jego muzycznej kariery, kto dociekliwy, ten go szybko wygoogluje, w końcu o sieci tutaj mowa. Otóż The Weeknd tworzy i nagrywa, a muzykę swoją udostępnia wszystkim za darmo. Muzyk wykorzystując potencjał Internetu, social media, a przede wszystkim YouTube'a (jego utwory na tym serwisie obejrzano już kilkadziesiąt milionów razy), wypromował siebie i swoją twórczość. I został dostrzeżony. Jego utwór „High for This” został wykorzystany w czołówce serialu HBO Entourage, a jego album "House of Balloons" został nominowany do nagrody Polaris Music Prize.
Do tej pory The Weeknd nagrał trzy albumy, wydał je pod własną marką XO i to w jednym roku i wszystkie je udostępnił za darmo w sieci. Każdy, kto chce je pobrać i usłyszeć, może to zrobić wchodząc na oficjalną stronę muzyka, do czego gorąco zachęcam. Co więcej, nie zawahał się odrzucić kontrakty wielkich wytwórni muzycznych. Na czym więc zarabia? Przede wszystkim na remiksach dla gwiazd i koncertach.
Artysta ten jest przykładem na to, że wykorzystując sieć i robiąc dobrą muzykę nie trzeba żyć na garnuszku wielkich wytwórni, ale można samemu się wypromować. Nie tylko zresztą o muzykę chodzi. W USA wielką karierę robi self-publishing, czyli wydawanie własnych książek bez udziału wydawców, bezpośrednio u dystrybutorów.
Czy więc powoli zbliża się koniec korporacji i wytwórni żyjących z promocji artystów? Nie sądzę, ale bez wątpienia potrzeba jest zmiana dotychczasowego porządku na linii artysta- wydawca- konsument i uwzględnienie takiego czynnika, jak globalna sieć będąca jednym wielkim bazarem treści.
Źródło: [1],[2]
Zobacz również:
Lana Sutra- Benetton jak zawsze szokuje
BlueMotion i reklama Volkswagena
m4gik- Wojciech Magierski
Teaser tytułowy do filmu "Dziewczyna z Tatuażem"
Matra e-MO+ prawdziwie kobiecy skuter
Adam Martinakis i jego świat w wymiarze 3D
AVE BMX TEAM (POLAND) - CYPRUS TRIP
Wakeboarding na Alasce - teaser 'Cathin' Air'