Mogłoby się wydawać, że przygotowywanie kolejnego artykułu z cyklu ART tygodnia, który to cykl składa sie już z kilkuset publikacji, nie wniesie nic nowego do kolekcji sztuki na CzytajNiePytaj, ale nic bardziej mylnego. Wielokrotnie myślałam, że "ten artysta jest zdecydowanie najlepszy spośród wszystkich, o jakich miałam okazję pisać", ale po jakimś czasie trafiałam na kolejnych mistrzów obrazu, i przekonywałam się o tym, że sporo jeszcze muszę zobaczyć.
Jednego jestem pewna - Ci najwybitniejsi artyści są bardzo skromni, i choć brzmi to banalnie, to po raz kolejny potwierdziłam tę teorię przygotowując się do dzisiejszej publikacji. Nie dziwi mnie to wcale, artyści genialni mogą sobie po prostu na tę skromność pozwolić, bo ich twórczość zastępuje setki słów jakimi oprawić swoje portfolio musi artysta o średnich umiejętnościach.
Dzisiaj gotowa byłam prezentować sztukę jednego z polskich artystów, który wydawał mi się całkiem ciekawy dopóki nie zapoznałam się z jego stroną internetową. Filozofia jaką musiał dorobić do swojej twórczości okazała się być tysiącem zbędnych słów o poszukiwaniu swojej tożsamości, dzięki którym w końcu dostrzegłam w jego twórczości to czego nie potrafiłam nazwać wprost - mizerność.
Postanowiłam zatem poszukać geniusza, przede wszystkim po to, by potwierdzić teorię dotyczącą luksusu na jaki pozwolić sobie może prawdziwie zdolny artysta - brak komentarza na swój temat.
No to jest!
Robin F Williams o sobie pisze - "artist based in Brooklyn and represented by PPOW Gallery."
Za to portfolio jakie prezentuje na oficjalnej stronie zapiera dech, jest jednym z najpiękniejszych jakie miałam okazję widzieć, i sprawia, że mi także niepotrzebne słowa, by określać jak bardzo podziwiam jego twórczość. Wystarczy popatrzeć!
Strona oficjalna artysty - www.robinfwilliams.com
Facebook - www.facebook.com/robinfwilliamsart
03 Września, 2014
ART tygodnia | Robin F Williams
BĄDŹ NA BIEŻĄCO Z NAjNOWSZYMI TRENDAMI
Zapisz się na nasz newsletter!