Wielokrotnie zastanawiałam się czy byłabym w stanie zrezygnować z życia w mieście. Wyprowadzić się w miejsce, w którym na co dzień miałabym dostęp wyłącznie do tego co otaczałoby mój dom, no i do najbliższych - partnera, dziecka, psa. Coraz częściej myślę o tym, że wręcz chciałabym. Uprawiać niewielki ogródek, pracować na werandzie, gotować, piec, parzyć kawę, cieszyć się przyrodą i opuszczać dom na dłużej wyłącznie w celach podróżniczych, no i czasem imprezowych. Pomysłów na to jak wypełniałabym sobie czas na bezludziu mam całe mnóstwo. Od hodowli psów, przez pracę w sieci, po sprzedaż ekologicznych wyrobów własnych. Mogłabym mieć nawet jedną krowę i kury i kozę też.
Problem w tym, że widzę to oczami swej wybujałej wyobraźni, która prowadzi drogą prosto do tego właśnie domu..
Parterowy dom na farmie w Nowej Zelandii.. 4 tysiące akrów i zatoka z wybrzeżem ciągnącym się przez 10 km. Tak to brzmi jak bajka, ale bajką nie jest. Ten dom i ta ziemia należą do znudzonego życiem w Stanach Marka Palmera, który postanowił wrócić do rodzinnych stron. Wynajął jednego z najlepszych architektów - Pattersona, by zaprojektował dla niego nowoczesny, ale klasyczny dom farmerski, który prezentuje się idealnie na tle zatoki, co zresztą widać na załączonych obrazkach.
No cóż.. wracając do punktu wyjścia. Gdybym miała do wyboru życie w mieście, a życie na farmie w Nowej Zelandii, spakowałabym koszulę w kratę, gumiaczki, jedną sukienkę, miłość mojego życia i z chęcią zaczęłabym wszystko od nowa.
Zobacz także:
Dome Home by Steve Areen | Prywatne iglo w Tajlandii!
Black Desert House @ Joshua Tree National Park
Dryfujący dom na wodzie | Koncepcja Dymitra Malcewa
Casa San Sen House | Raj w Meksyku!
14 Października, 2014
Farma w Nowej Zelandii | To nie jest bajka!

BĄDŹ NA BIEŻĄCO Z NAjNOWSZYMI TRENDAMI
Zapisz się na nasz newsletter!