Zafascynowana tematem przewodnim - Riot Girls - postanowiłam w końcu za subskrybować F5.
Oto co przykuło moją uwagę:
Oto co przykuło moją uwagę:
"Pokolenie dzisiejszych 20-latek różni się od swoich poprzedniczek. Są jeszcze bardziej bezkompromisowe i nie boją się być twarde jak mężczyźni, jednocześnie wykorzystując swoją kobiecość. Nadchodzi nowa generacja silnych, agresywnych, niezależnych kobiet"
Ci którzy mnie znają wiedzą, że takie słowa to miód dla mojego serca. Szczególnie, gdy odrzucając trend book na kanapę padł on nieopodal nowych Wysokich Obcasów, których okładkę zdobi artykuł o E.L. James czyli domorosłej autorce mommy porn, która pozwala ulżyć erotycznym frustracjom kobiet w średnim wieku.
Riot Girls ochrzczono nową falą feminizacji, co po pseudo wyzwolonym postfeminiźmie brzmi niczym nie lada objawienie. Z szczególnym uśmiechem czytałam fragment tekstu opisujący styczniowy pokaz Karla Lagerfelda, gdzie dystyngowane panie z publiki kiwały głowami w rytm tekstów Azealii Banks. Z czego ten nie jest niczym specjalnie pikantnym:
Kick it with ya bitch who come from Parisian
She know where I get mine from and the season
Now she wanna lick my plum in the evening
And fit that ton-tongue d-deep in
I guess that cunt getting eaten
Kick it with ya bitch who come from Parisian
She know where I get mine from and the season
Now she wanna lick my plum in the evening
And fit that ton-tongue d-deep in
I guess that cunt getting eaten
Zaczęłam się zastanawiać czy wychowanie na Spice Girls zamiast uległych Disney'owskich księżniczkach miało tu swój wkład? Czy feminizm rozwija się niczym wiele innych prądów w sinusoidalnych cyklach? Sufrażystki, regres, druga fala, regres, trzecia fala początku lat '90, a później już niby odważny, a jednak ugłaskany Seks w wielkim mieście, który kazał marzyć o bogatym księciu, ostentacyjnej konsumpcji i księżniczkowych strojach. Dla tych dziewczyn jest właśnie teraz Pinterest i mommy porn. Można naturalnie te dwie tendencję połączyć masturbując się bezpośrednio do zdjęcia nowego designerskiego toster'a czy pudrowego wystroju wnętrz.
Ja wolę za to pozostać przy nieokiełznanej damskiej energii, która zaraźliwie wylewa się z twórczości młodych artystek. Szczególnie w zdominowanym przez gangsterskich zgrywusów rapie, Banks ze swoją niewinną twarzyczką wydaje się stanowić mocny kontrast, którego ciężko nie wyłapać z otaczającej nas pop papki.
Pytanie tylko czy to rynek kreuje trendy? Kiedy wszystko już było czas wrócić do niegrzecznych dziewczynek (i od razu nasuwające się pytanie ile w ich autentyczności). Czy to może trendy kreują rynek i całe zastępy młodych dziewczyn mają dość bycia lirycznymi przedmiotami lub ewentualnie odbiorczyniami piosenkarek zawodzących o chłopcach?