Lubimy to co niszowe, bo w tym znajdujemy najwięcej serca. Nie inaczej było z Sylwią Zawiślak, artystyczną duszą o niezwykłym zainteresowaniu linorytem.
Sylwia Zawiślak jest uroczą blondynką o niezwykłym talencie. Choć w pracowni wygląda na drobną, porusza się między maszynami dość dużych gabarytów bardzo sprawnie. Czym się właściwie zajmuje? Jak Sylwia wyjaśniła, linoryt to taka dawna wersja grafiki użytkowej, którą rozpowszechniano na masową skalę: „W ten sposób nieumiejący czytać chłopi dowiadywali się o treści Biblii, a ważne informacje docierały do większości społeczeństwa.” To nie malarstwo wiodło prym, choć zdawało się być sztuką 'wyższą': "Malarstwo mimo swej szlachetności docierało do niewielkiego grona osób. Dlaczego? Sprawa jest prosta – obraz był jeden a odbitek graficznych wiele”. W środowisku Sylwii linoryt jest uznawany za tradycyjną technikę graficzną, ponieważ od początku do końca tworzony jest ręcznie, a komputer nie ma tu nic do gadania.
By zrozumieć to, czym zajmuje się Sylwia, warto wspomnieć o tematyce, którą porusza – wierzenia słowiańskie. I nie chodzi w nich tylko o dosłowne przedstawienie naszych rodzimych mitów czy historii, ale o przekaz znacznie głębszy: „Prawdy życiowe, mimo upływu lat nie zmieniają się. Zmieniać się mogą jedynie słowa je opisujące. Wyszukuję dawne, ludowe obyczaje, wierzenia, zagłębiam się w tok dawnego życia, by następnie przetrawić tę informację przez swoją wrażliwość i stworzyć taki obraz, w którym ukryty jest kawałek historii i pewna prawda o człowieku. Tworząc „Diabła Rokitę”, któremu kobiety zaprzedawały duszę w zamian za wysokiej jakości krowie mleko, nie tylko przedstawiłam dane wierzenia ale to do czego doprowadzić może ślepa chciwość.”
Magda: Muszę zapytać: skąd te zainteresowania?
SylwiaZawiślak: Dopiero po latach i kilku przeprowadzkach dotarło do mnie, że przez cały swój okres dorastania w rodzinnej miejscowości, towarzyszyła mi kultura ludowa. W opowieściach mojego taty, sąsiadów i dziadków. Nawet wracając z mamą obok lasu po licznych, nieskutecznych napomnieniach, ostatecznym sposobem na uspokojenie niegrzecznego dziecka było postraszenie „złym” mieszkającym w ciemnym lesie. Dodatkowo, odkąd pamiętam tato uczestniczył w amatorskim teatrze, działającym przy miejscowym domu kultury, gdzie wystawiano sztuki oparte na ludowych opowiadaniach. Tato grywał główne role, a premiery były ogromnym kulturalnym wydarzeniem. Po paru latach do dziecięcej wersji teatru dołączyłam również ja. I tak, raz w tygodniu, podczas prób obcowałam z mądrościami ludowymi, czarownicami i czyhającymi na chłopów diabłami. Po paru latach powróciłam do tej tematyki.
Magda: Dlaczego sięgnęłaś właśnie po taką formę?
SylwiaZawiślak: Myślę, że w sztuce najważniejsza jest prawda. Dlatego też grafika późnośredniowieczna i ludowa, która ściśle wiąże się z życiem samego twórcy, zwróciła moją uwagę.
Magda: Mówisz więc, że linoryt wiąże się z życiem samego twórcy? Dlaczego?
SylwiaZawiślak: Dzisiaj sztuka ludowa dla nas stanowi nie tylko jakiś plastyczny rarytas lecz przede wszystkim zapis pewnej historii. Ludowi artyści bacznie obserwowali to, co wokół nich się dzieje, by później te fragmenty codzienności, które zwróciły ich największą uwagę, przenieść na grafikę. Oczywiście w sztuce ludowej spotkamy całą masę przedstawień religijnych, ale nie tylko. Kiedyś odnalazłam specyficzne przedstawienie Żyda. Prześmiewcze i ukazujące w ten sposób stosunki społeczne jakie panowały w okresie tworzenia grafiki. To samo dotyczy średniowiecznych grafik, na których można odnaleźć codzienność ich twórców. Nie ma w nich sztucznego nadmuchiwania problemu lub jakiegoś ładnie wyglądającego kłamstewka.
Magda: Wspomniałaś, że linoryt służył do informowania chłopów. Był więc formą naszej obecnej „masowej komunikacji”. Czy można więc mówić o linorycie, jako sztuce?
SylwiaZawiślak: Grafika miała służyć rozpowszechnianiu informacji, ale czy przez to można powiedzieć, że nie jest sztuką? Ciężko powiedzieć o „Małej Pasji” Durera, że sztuką nie jest. Ten przykład stworzono prawdopodobnie jako ilustracje do modlitewnika, a przez mały format (1cm x 9cm) wszystko musiało zostać uproszczone by było w ogóle czytelne. Cykl bardzo dobrze się sprzedał i zyskał ogromną popularność, wśród wykształconych wyżyn społecznych i wśród ludzi prostych. Wówczas gdy je wydawano bardziej traktowano grafikę jako rzemiosło niż jako sztukę. Oczywiście wraz z czasem cykle graficzne Durera zyskały i na przestrzeni wieków, do dziś masa artystów, również tych największych czerpie z niego garściami. Dziś patrząc na te grafiki, można byłoby nazwać pogwałceniem historii sztuki, nazywając te i inne grafiki Durera jedynie rzemiosłem.
Linoryt to technika graficzna należąca do technik druku wypukłego. Autor za pomocą dłut i noży, żłobi grafikę w linoleum. Możliwe jest powielanie oryginału, za pomocą na przykład ręcznej prasy.
Zachęcamy do zapoznania się z Sylwią za pomocą oficjalnej strony artystki - www.pracowniasylwii.pl
A także do supportowania jej na oficjalnym fanpejdżu - www.facebook.com/pracowniasylwii